pixeLOVEnia

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Fusce tempus, neque pretium laoreet hendrerit, magna erat consectetur lectus, id vulputate ex orci id nibh. Mauris quis est ac tellus aliquet dignissim. 

Niko3ek -
portrecistka tramwajów

Zapraszam na rozmowę z bardzo wyrazistą postacią. Charakterystyczne ma nie tylko hobby, ale również fryzurę, dzięki której można ją poznać już z daleka nawet w maseczce oraz z aparatem przyłożonym do oka. Szczecinianie już mogą wiedzieć o kim mowa. Nikola Gawrońska, znana pod pseudonimem Niko3ek. Jedna z największych fanek tramwajów jaką miałem okazję poznać, wielka miłośniczka historii Szczecina posiadająca dużą wiedzę na temat miasta oraz jedna z administratorek fotograficznej społeczności igers_szczecin.

Nasze spotkanie rozpoczęliśmy na pętli Pomorzany, na którą to Nikola przyjechała jednym ze swoich dwóch ulubionych wagonów, do tego ulubioną linią. O nich usłyszycie dokładniej w wywiadzie. Na pętli wykonaliśmy pierwsze zdjęcia, ale nie mogło się obyć oczywiście bez zamienienia paru słów przez Nikolę z motorniczym na tematy techniczne. Następnie udaliśmy się na inną pętlę – Las Arkoński, gdzie został przeprowadzony wywiad oraz dalsza część sesji zdjęciowej. Po drodze byłem w szoku, że Nikola była w stanie o każdym tramwaju coś powiedzieć i bez problemu wskazać do jakiej ze szczecińskich zajezdni należy.

Podczas wywiadu chęć zerknięcia cóż to za pojazd zmierza ku nam po szynach była na tyle silna, że kilka razy musieliśmy przerwać, aby m.in. wsłuchać się w „pomruk” wydawany przez niektóre pojazdy. Widziałem po reakcjach oraz słyszałem po zaangażowaniu w opowiadanie o tych maszynach, że jest to wielka miłość.

Rozmawialiśmy nie tylko na temat tramwajów, ale również o historii Szczecina, pięknie Berlina, modelarstwie, trochę o sprzęcie
i marzeniach. Serdecznie zapraszam do lektury!

Szczecińscy motorniczowie z pewnością Cię już doskonale kojarzą. Chętnie pozują i uśmiechają się jak widzą, że robisz zdjęcia?

Często mi machają, albo zadzwonią dzwonkiem czy mrugną światłami. Czasami jak biegnę na tramwaj to mi otworzą drzwi. Generalnie dobrze mnie kojarzą. Mam dużo znajomych w Tramwajach Szczecińskich. Dzięki tramwajom poznałam dużo ciekawych osób z czego bardzo się cieszę. Nowe znajomości w interesującym mnie kręgu to duży plus, bo mam z kim porozmawiać o wozach, o tym co dzieje się na mieście. Zawsze mogę liczyć na jakąś informację o wykolejeniu, wypadku czy awarii, dzięki czemu mogę lecieć na miasto i coś sfotografować. Zdarzało się też, że ktoś specjalnie zwolnił tempo, aby poczekać aż samochody przejadą co pozwoli mi zrobić odpowiednie zdjęcie – to też jest miłe.

Rzadko się zdarza, by osoby w Twoim wieku były już zdecydowane na konkretny zawód. Ty chcesz zostać motorniczą. Od kiedy wiesz, że to jest właśnie ten zawód, który chcesz wykonywać?

W wieku 15/16 lat miałam dylematy. Być pilotem czy motorniczym? Pojechać do szkoły do Rzeszowa, a może zostać w Szczecinie? Początkowo wolałam „siedzieć w chmurach” i pojechałam na dwa miesiące do Rzeszowa. Jednak ściągnęło mnie na ziemię i doprowadziło do moich kochanych tramwajów w Szczecinie. Właściwie to mama mi zaproponowała czy bym nie chciała być motorniczą, bo zostałabym na miejscu i by nie musiała za mną płakać.
A widzi, że to lubię. Skończyło się na tym, że jeżdżąc tak tą trójką i wpatrując się w tramwaje oraz robiąc im zdjęcia zakochałam się w nich po prostu i obecnie są nieodłączną częścią mojego dnia.

A kiedy najszybciej możesz zacząć szkolenie?

Mając 21 lat, czyli jeszcze 2 lata muszę poczekać. Chociaż mogliby to trochę przyspieszyć wtedy byłabym zadowolona (śmiech)

Przed pandemią często jeździłaś do stolicy Niemiec. Czy ma to związek z Twoimi ukochanymi „Katówkami” (przyp. red. chodzi o czechosłowackie Tatry, czyli tramwaje ściągnięte do Szczecina z Berlina) czy są inne powody upodobania tego miasta?

Powiem szczerze, że do Berlina jeżdżę od dziecka. Nie ma to nic wspólnego z „Katówkami”, choć je uwielbiam. Niestety w Berlinie ani razu nie miałam okazji nimi jeździć, bo zazwyczaj na trasie pojawiały się w weekendy, a ja jeździłam tam w tygodniu. Jest mi przykro, bo zostały ostatnio wycofane z tego miasta. Pierwszy raz pojechałam tam mając 11 lat i skojarzył mi się od razu ze Szczecinem – rzeka, duże miasto, spory ruch i specyficzny klimat.

Chyba architektura też podobna? Sporo kamienic.

Tak, też. Ale to miasto ma tak samo niesamowitą historię. W sumie zakochałam się w nim od tego pierwszego wyjazdu. Wracając do specyficznego klimatu – Berlin był przecież kiedyś podzielony na pół. Ma coś co mnie przyciąga. Jak pojechałam tam z mamą to też mówiła, że to miasto jest niezwykłe, inne niż reszta. Ludzie są również wyjątkowi, ubierają się jak chcą, nikt na nikogo krzywo nie patrzy. A jak już się tak stanie, to raczej nikt się tym nie przejmuje.

Lubisz podróżować też do innych miast takich jak Poznań czy ostatnio Łódź, w której to Twoje zdjęcia zrobiły furorę. Jest coś z odwiedzanych przez Ciebie miast, czego brakuje Ci w Szczecinie?

Wiesz co, ja tak myślę nad starówką, bo w sumie u nas była zniszczona przez bombardowania. Następnie ówczesne władze stwierdziły, że nie zostanie odbudowana, bo to nie ma sensu. Brakowało też na to funduszy. Kamienice na Rynku Siennym zostały odrestaurowane dopiero na początku XXI wieku. Jest to tylko jeden rynek, a mieliśmy ich kilkanaście. Tak naprawdę głównym placem był plac Tobrucki przy ulicy Grüne Schanze (Ulica Zielony Szaniec), obecnie Dworcowa. Na ten moment nie mamy tego typowego starego miasta – pobudowali tam takie punktowce, bloki z lat ’50 i ’60, które kompletnie nie komponują się z krajobrazem tej przestrzeni. Co z tego, że jest Katedra i plac Orła Białego, jak to bardzo zaniedbany rejon w porównaniu do podobnych lokalizacji w innych miastach. Ale nie ma co się dziwić skoro Polacy nie mieli większej inwencji twórczej tutaj, żeby cokolwiek odbudowywać na wzór przedwojennego Szczecina. Na to miasto był wcześniej pomysł i plan. Przede wszystkim nadburmistrzowie i projektanci miejscy chcieli to miasto zbudować na wzór Paryża, stąd też potoczna nazwa – Paryż Północy i charakterystyczny układ ulic w ciągu placów Grunwaldzki – Odrodzenia – Szarych Szeregów. Historia Szczecina jest bardzo zaniedbana. Mam takie wrażenie, że zapomniano o tych wszystkich ludziach, którzy chcieli tworzyć to miasto. Mamy Wały Chrobrego, a pierwotna nazwa Hakenterrasse została jakby z tego miejsca usunięta.

Czyli uważasz, że szczecinianom brakuje takiej tożsamości?

Tak, dokładnie. Brakuje prawdziwej szczecińskiej kultury. Mamy określenia: Szmula, Many itd., ale co z tego jak nie ma tego co powinno być. Przykładowo poznaniacy mają swoją gwarę, typowe nazwy, własne święta i kulinaria jak święty Marcin i rogale świętomarcińskie. Ostatnio gmerałam w sieci chcąc znaleźć jakieś informacje po polsku na temat Meyer-Schwartau. Był to architekt miejski, który zaprojektował budynek PUM, dawniej Urząd Paszportowy przy ul. Staromiejskiej, wspomniany już układ ulic wokół placu Grunwaldzkiego czy Tarasy Hakena i parę innych rzeczy. Nie ma totalnie takich informacji.

Pracujesz na systemie Fuji to świadoma decyzja czy przypadek? Obsługa tych aparatów wiąże się z koniecznością posiadania nieco większej wiedzy, szczególnie na początku drogi.

Jest to świadoma decyzja, ponieważ nie jest to mój pierwszy sprzęt. Przygodę zaczęłam już w wieku trzech lat. Bawiłam się analogiem Praktica zakupionym przez dziadka w NRD. Kolejne były dwa kompakty od Lumixa. Następnie kupiłam Pentaxa, z którego zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że mocno psuł balans bieli i kilka innych rzeczy. Zamieniłam więc go na Nikona, ale miałam w pewnym momencie wrażenie jakbym wyrosła z tego aparatu. Wtedy w końcu przyszedł czas na Fuji, które miało bardzo dobre opinie. Chwalony był przede wszystkim za kolory. Bardzo ładnie wydobywa niebieski, a z wyglądu nawiązuje do stylu retro, co mi się podoba.

Kiedy rzuciłaś tryb automatyczny i zaczęłaś fotografować świadomie używając trybów manualnych?

Było to w wieku 15 lat. Wcześniej jakoś specjalnie się w to nie zagłębiałam. Mimo tylu aparatów często jednak robiłam zdjęcia telefonem, co też nie wymuszało nauki obsługi manualnej. Z Pentaxem pojechałam do Tajlandii, gdzie pracowałam na auto. W pewnym momencie powiedziałam sobie „nie” i postanowiłam się rozwinąć. Teraz wiecznie manual, muszę mieć kontrolę nad każdym parametrem i nie wyobrażam sobie pracy nawet na trybach półmanualnych jak priorytet przysłony czy czasu. I tutaj jest duża zaleta Fuji, gdzie wszystkie ustawienia mam pod ręką w postaci pokręteł na górze korpusu.

Masz swoją ulubioną ogniskową?

Przy robieniu tramwajów to właściwie każda maksymalna, zdecydowanie teleobiektywy. W moim wypadku to 200mm.

Ostatnio szykując opis do jednego ze swoich postów, którego motywem głównym był świąteczny tramwaj zorientowałem się, że w Szczecinie jest aż 13 pętli tramwajowych. Wkrótce pojawią się kolejne m.in. na Szafera. Czy masz jakąś swoją ulubioną?

Zdecydowanie Las Arkoński, chociaż przed przebudową była bardziej klimatyczna. Wcześniej nie było tego betonu. Rosło więcej drzew, a tramwaje stały tak jakby „w krzakach”. Można było odnieść wrażenie, że jest się w miejskiej dżungli. Dodatkowo jest to moja przydomowa pętla, do której pieszo mam ok. 20 minut. Jeździ tu też 3 – moja ulubiona linia z najpiękniejszą trasą i cudownymi widokami. Jak znajdzie się na tej trasie żółta „Katówka” to po prostu bajka! 
Oczywiście jest jeszcze Dworzec Niebuszewo. Przez remont prawie bym zapomniała! To na Niebuszewie mieszkałam do piątego roku życia, a kawałek dalej chodziłam do szkoły. Urywając się z lekcji zawsze szłam tam na tramwaj. Podoba mi się też kamieniczny charakter tej pętli. Takie zacisze, w którym można usłyszeć stukot przejeżdżającego nieopodal pociągu.

Dobrze, że przywołujesz temat ulubionej linii, bo moje następne pytanie jest z tym związane. Gdybyś miała polecić jedną linię, która jest np. najbardziej malownicza, albo powinna najbardziej zachwycić turystów, to który numer by to był?

Zachwycić turystów to jest pojęcie względne, bo to zależy kto co lubi. Zostałabym jednak przy linii nr 3. Chociaż patrząc na ul. Kolumba, w jakim jest teraz stanie…

Z pewnością byłaby to niezapomniana przejażdżka z atrakcjami jak z wesołego miasteczka (śmiech)

Kolumba ma bardzo duży potencjał, jest niestety mocno zaniedbana. Kontynuując temat ulubionej linii – nr 3, ponieważ przejeżdża przez Arkońską, która ma specyficzny klimat. Jest tam po drodze na co popatrzeć np. Technopark, Technikum Komunikacji czy odnowiona Fabryka Stoewera. Dalej mamy też plac Tobrucki, który uwielbiam, Czerwony Ratusz, a jak przejeżdża się pod mostem kolejowym to widać Odrę.
Mogłabym jeszcze polecić linię nr 1, ale na normalnej trasie. Trasę zaczyna od Potulickiej, a rejony Nowego Miasta są ładnie zrewitalizowane, mija Bramę Portową, Filharmonię, Piłsudskiego – czyli kamieniczne rejony i jeździ przez Pogodno, które jest moją ulubioną dzielnicą.

Mi to już tłumaczyłaś nie raz, ale powiedz proszę dla zainteresowanych, na czym polega magia wagonu 171? Dlaczego tak bardzo go kochasz?

Tak właściwie to nie tylko 171, ale również 160, przy którym robiliśmy zdjęcia na początku. Ich magia polega na tym, że to są dwa jedyne takie tramwaje na świecie. Na pierwszy rzut oka można nie zauważyć różnic, ale mają one inne reflektory w stosunku do pozostałych „Katówek” w naszym mieście. 171 jeździ wzorowo, dlatego często dołączają go do innego wagonu po to, by ten drugi poustawiać tak jak powinien jeździć. 160, oprócz specyficznych reflektorów ma cudowny dźwięk wyjących tyrystorów – ja jestem w nim zakochana. Mogę też dodać, że posiada oryginalny pantograf, taki ładny! Mam sporo dobrych wspomnień z tymi oboma tramwajami.

Przed wyjściem na zdjęcia sprawdzasz pogodę i planujesz, gdzie tym razem zawędrujesz czy dla Ciebie to nieistotne, bo zawsze da się wykonać ciekawy kadr?

Rano jak wstaję to mam swoją sekwencję. Budzę się i patrzę na mapkę jakie tramwaje jeżdżą na jakich liniach. Następnie zerkam na prognozę pogody, by ostatecznie poranną rutynę zakończyć w aplikacji, która przewiduje spektakularne zachody słońca. Choć jej w małym stopniu ufam, bo potrafi wprowadzić w błąd. Raz miałam sytuację, że przewidywała piękny zachód słońca, a skończyło się na tym, że padał deszcz. Gdy planuję wybrać się na wschód to sprawdzam zawsze wieczorem poziom zachmurzenia i występowanie mgły, by nie wstawać na marne. Mam też czasami takie sytuacje, że nie chce mi się siedzieć w domu to wsiadam w jakikolwiek tramwaj jaki podjedzie na przystanek i jadę przed siebie. Czasem wysiadam, aby pospacerować po mieście, a czasami jeżdżę w kółko. Nieraz ładny kadr uda się uchwycić. Spontaniczne zdjęcia potrafią być nawet lepsze od tych zaplanowanych, z pewnością bardziej cieszą takie niespodzianki.

Czy miałabyś jakąś radę dla osób, które chcą sfotografować tramwaj?

Przede wszystkim cierpliwość. U nas w Szczecinie niestety panuje „samochodoza” wszechobecna i ja nieraz w niedzielę potrafię czekać 20 minut na tramwaj. Bo chcę w tym konkretnym miejscu zrobić zdjęcie – takie idealnie ze słońcem. I często mi się wepcha samochód przed ten tramwaj, przez co kadr nadaje się do śmietnika. Druga sprawa to jednak dobry teleobiektyw czy w ogóle aparat. Telefonem ciężko jest cokolwiek odpowiednio w ruchu złapać.

Obserwuję wielu pasjonatów fotografii w naszym mieście i zastanawia mnie jak ważna w tym wypadku jest kreatywność według Ciebie?

To jest dosyć drażliwy temat. Ogólnie to jest normalne, że ktoś przyjdzie i zrobi nawet nieświadomie zdjęcie w tym samym miejscu. Co innego jednak jak ktoś po prostu celowo chodzi w te same miejsca i powtarza kadr jeden po drugim, pięćdziesiąt pod rząd… To trochę denerwujące, bo nieraz człowiek się naczeka, wypatrzy kadr, kręci się i czeka na odpowiedni moment. W końcu, gdy się uda go stworzyć, dzień po publikacji przyjdzie ktoś i zrobi to samo, bo u mnie zobaczył. Morał z tego mogę przedstawić, że w życiu trzeba być kreatywnym, żeby coś osiągnąć. Każdy potrafi podejść na kładkę nad Wyszyńskiego, ustawić maksymalną ogniskową i ustrzelić Pesę w momencie zjazdu w dół. Aby jednak złapać dobry moment z odpowiednim światłem, ostrością na tramwaj zamiast trakcję czy inny obiekt, a nawet wyselekcjonowanym składem nie uda się każdemu. Trzeba widzieć w nim coś więcej niż tylko blaszany wehikuł. To trzeba czuć i wiedzieć dlaczego akurat tak się robi.

.

Prócz fotografowania tramwajów zbierasz i składasz ich modele, jak duża jest Twoja kolekcja? Są w niej jakieś wyjątkowe okazy?

W sumie to nigdy ich nie liczyłam, ale jest ich całkiem sporo. Aktualnie składam 105Na, która będzie miała 60cm długości. Jest cała z papieru i ma ponad 400 elementów. Największy problem będzie z pantografem, ponieważ trzeba zlutować druciki i potem pomalować wszystko. Moim ulubionym w kolekcji jest model GT6N od Rice-Ritze – to jest berliński „Adtranz”. Kupiłam go sobie na gwiazdkę jako prezent. Kiedyś też pojechałam do Berlina i od prywatnej osoby kupiłam „Katówkę”. Taka jak jeździ u nas w Szczecinie, tylko jeszcze w swoim „pierwszym wcieleniu” – pomarańczowa, błyszcząca. Tym razem z plastiku. Jest malutka, bo ma chyba 10 cm, skala 1:87. Było przy niej dużo pracy, ale uwielbiam ten tramwaj – jest prześliczny!

A czy masz jakiś wymarzony model, który byś chciała złożyć?

Chciałabym mieć model Pesy Swing, która również jeździ po Szczecinie oraz „Katówki”, ale w barwach Floating Garden. Niestety jest to bardzo ciężkie przedsięwzięcie, aby je zdobyć.

Internet ma dużą siłę, może ktoś po tym wywiadzie się do Ciebie zgłosi w tej sprawie czego Ci życzę! Dziękuję za rozmowę.

I to by było dziś na tyle, mam nadzieję, że ponownie udało mi się wyciągnąć od mojej rozmówczyni informacje, które Was zaskoczą lub zainspirują.

Zajrzyjcie koniecznie na social media Nikoli, gdzie możecie zostać zaskoczeni jak magicznie potrafi wyglądać w Jej kadrach tramwaj i nie tylko.

Zapraszam oczywiście do lektury poprzednich wpisów oraz na moje social media @mr.stejku, gdzie jako pierwsi dowiecie się o nowościach i planowanych wywiadach.

Podobał Ci się artykuł?

Postaw mi kawę na buycoffee.to