pixeLOVEnia

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Fusce tempus, neque pretium laoreet hendrerit, magna erat consectetur lectus, id vulputate ex orci id nibh. Mauris quis est ac tellus aliquet dignissim. 

SUPer pasja!

Dziś zabieram Was do uroczej Lubczyny niedaleko Szczecina, która leży nad Jeziorem Dąbie. Spotkałem się tam z osobą, którą obserwuję w social mediach, podziwiam i kibicuję już od dawna. O kim mowa? Zapraszam do lektury!

Zanim zaczniemy, proszę przedstaw się czytelnikom w kilku słowach.

Cześć, jestem Gosia – Szczecinianka od urodzenia. Chociaż aktualnie mieszkam w okolicy Szczecina. Moją pasją jest SUP (przyp. red. Stand Up Paddle) od ok. 3-4 lat. Pracuję na co dzień w dużej pracowni projektującej wnętrza oraz jestem mamą dwójki dzieci. Zawsze aktywna i szukająca przygód.

Skąd się wzięła Twoja pasja do SUPów?

Pasja ta wzięła się z przypadku, choć uważam, że przypadków nie ma. Moja koleżanka z liceum zabrała mnie nad Jezioro Miedwie na SUPy. Bardzo mi się to spodobało i zostało w pamięci. Aczkolwiek dopiero jak moja córka podrosła, to SUPy pojawiły się w naszym życiu na dobre. Mówię w naszym, bo stało się to rodzinną pasją i sposobem na spędzanie wolnego czasu. Nie lubimy siedzieć w tłumach i szukamy ubocza dla siebie. Kilka lat temu podczas upalnego lata, które rozpoczęło się już w maju – przez co człowieka ciągnęło nad wodę – przypomniał mi się temat SUP. Zaproponowałam rodzinie taką formę spędzenia czasu, która jest z Nami do dziś.

Odwiedzacie z SUPami najróżniejsze wodne miejsca. SUPować można wszędzie, czy są potrzebne do tego jakieś pozwolenia?

Teoretycznie można pływać wszędzie, gdzie nie ma zakazów. Te zakazy oczywiście się pojawiają, ale nie ma ich zbyt wiele. Zazwyczaj określa to regulamin kąpieliska czy akwenu. Jeśli są to wody ogólnodostępne, wody polskie, bądź też międzynarodowe i nie jest to teren prywatny, to spokojnie można po nich pływać. Tylko raz zdarzyło nam się prawie naruszyć regulamin. Było to w niemieckim parku narodowym, gdzie obowiązywał bezwzględny zakaz poruszania się wszelkimi środkami wodnego transportu. Więc działa to trochę na zasadzie górskich Parków Krajobrazowych, gdzie też często się słyszy, aby nie zbaczać z wyznaczonych szlaków. Takie najbliższe zakazy dotyczą Jeziora Świdwie, które leży na terenie rezerwatu oraz Jeziora Turkusowego w Międzyzdrojach, znajdującego się w granicach Wolińskiego Parku Narodowego.

Zdarza się też, że niektóre mariny są objęte zakazem sportowego czy rekreacyjnego pływania. Jest to zazwyczaj znak z przekreślonym kajakiem lub skuterem wodnym. SUPy są najczęściej klasyfikowane na równi z tymi pierwszymi, więc jak coś jest zakazane dla nich, to również dla nas.

Przytrafiło nam się również niedaleko – w Niederfinow – gdzie znajduje się podnośnia statków mierząca aż 36 metrów, że odmówiono nam transportu nią. Mimo że kajakarze mogą z niej korzystać. Tłumaczono nam to brakiem burt w stosunku do kajaków.

Trzeba jednak na bieżąco śledzić przepisy, ponieważ tak samo jak przepisy drogowe potrafią się zmieniać z dnia na dzień.

.

Wydawać by się mogło, że SUPowanie przewidziane jest na okres letni, jednak z powodzeniem robicie to również zimą. Skąd pomysł na to i czym się różni pływanie letnie od zimowego?

Różni się przede wszystkim długością wypraw. Latem na wodzie można spędzić cały dzień, a zimą zdarzyło nam się maksymalnie wytrzymać ok. 4 godzin. Co i tak było świetnym wynikiem. Udało się to tylko dzięki sprzyjającym, słonecznym warunkom. Pomysł podpatrzyłam u zagranicznych SUPerów. Temperatura nas nie zraża, ale oczywiście jest to bardziej stateczne i bezpieczne pływanie. Generalnie pływamy wtedy raczej w dobrze znanych nam miejscach. Mamy zawsze przy sobie jakiś komplet ubrań na przebranie, są też specjalne suche kombinezony nieprzepuszczające wody i ze ściągaczami w odpowiednich miejscach.

Co potrzebujemy, żeby zacząć SUPować?

Chęci przede wszystkim i pragnienie przeżycia przygody. Nie jest to przygoda ekstremalna, ale pozwala się oderwać od codzienności. Myślę, że przydatny jest też instruktor, który wprowadzi w tę wodną przygodę. Osoby, które korzystają z pomocy kogoś z doświadczeniem są zadowolone, że mają zapewniony taki dobry start. Woda jest żywiołem nieprzewidywalnym i trzeba mieć przed nią respekt.

Można też umówić się na lekcje do Ciebie, prawda? Opowiedz proszę, kto może z Tobą popływać.

Każdy! Nie ma ograniczeń wiekowych. Pływają ze mną dzieciaki oraz osoby dojrzałe. Każda osoba sprawna fizycznie, bez poważnych kontuzji może do mnie przyjść i spróbować, jak to jest.

Czy ten sport jest kontuzjogenny?

Wydaje mi się, że jest jednym z mniej kontuzjogennych. Bardziej powiedziałabym, że może pozytywnie wpływać na ciało i jakieś dawne kontuzje. Dobra praca ciałem i balans, który można tu wypracować rozluźnia niektóre partie oraz pobudza mięśnie głębokie, które stabilizują nasze ciało. Oczywiście pod warunkiem, że stoimy na desce w prawidłowy sposób i nie przeciążamy się wtedy wiosłowaniem. Podsumowując – tych kontuzji jest niewiele, czasami mogą się pojawić zakwasy czy przeciążenie obręczy barkowej lub bóle pleców. Jednak to zazwyczaj wynika ze złej techniki wiosłowania. I tu ponownie pojawia się temat instruktora, który zadba o wypracowanie odpowiedniej techniki.

Czy jest to droga pasja? Wiem, jak jest z fotografią, gdzie co chwila ma się ochotę dokupić jakiś statyw, filtr, obiektyw… Czy tutaj też różne gadżety będą nas kusić?

Gadżety mogą nas kusić. Ja jak chodzę do sklepów, to raczej do sportowych, patrząc pod kątem tego, co mogę na siebie założyć na co dzień, ale również i na SUPa. Więc nawet ubrania potrafią być kuszące. A jeśli chodzi o gadżety, raczej są to akcesoria sprzętowe typu: lepsze wiosło czy pompka, jakiś plecak, kamizelki i wszelkie rzeczy, które z czasem chce się wymieniać lub inwestować w lepsze. Jednak z pewnością nie jest to studnia bez dna. Jeżeli kupi się podstawowe rzeczy, jak zestaw deska z wiosłem i pompką + kapok i jakiś worek wodoodporny na dodatkowe ubrania i parę rzeczy osobistych, to w zupełności wystarczy. Jednak jak ktoś ma „zajawkę”, to zawsze może znaleźć dodatki takie jak dron, kamerka sportowa, czy wodoodporny telefon do dokumentowania swoich przygód. Ale to są już zachcianki, rzeczy nieobowiązkowe.

Co możemy zyskać SUPując?

Prócz wcześniej wymienionych korzyści zdrowotnych jak lepszy balans czy ogólna sprawność fizyczna, dodałabym jeszcze oczyszczenie głowy. Woda mocno uspokaja. A jeśli trafi się odpowiednie warunki, to nie trzeba nawet daleko odpływać, by się zresetować i oderwać od obowiązków. Dużo osób z mojego otoczenia ceni sobie tę formę spędzania wolnego czasu właśnie z powodu uwolnienia się od codzienności.

Ale SUPy to nie tylko pływanie. Można też na nich uprawiać np. jogę. Masz jakieś doświadczenie w tej kwestii?

Tak, można też ćwiczyć fitness, rozciąganie, pilates… Można pływać bardziej sportowo, ale i rekreacyjnie, tak jak my to robimy. Każdy powinien znaleźć dla siebie niszę. Byłam kiedyś na basenie na SUPfitness – okazało się to całkiem przyjemnym doświadczeniem. Na takie zajęcia można przyjść nawet nie stojąc nigdy wcześniej na desce. Takie osoby przekonują się wtedy, że nawet najmniejszy palec u stopy musi równoważyć nam ciało i ma znaczenie to jak jest ułożony. Dowiadujemy się też o mięśniach, o których nie widzieliśmy wcześniej, że istnieją.

Czy pandemia zmieniła w jakiś sposób korzystanie z SUPów? Na szczęście jest to sport na świeżym powietrzu, więc chyba prócz wyjazdów niewiele się zmieniło?

Na szczęście tutaj w Szczecinie i ogólnie w regionie mamy wody pod dostatkiem. Całego życia nie starczy, żeby to opłynąć. Nie odczułam więc większych niedogodności związanych z pandemią. Nawet jak były obostrzenia związane z zamknięciem kin, galerii itp. – nas to nie dotyczyło, bo czas wolimy spędzić aktywnie na wodzie.

A jak to jest z naszą Odrą w Szczecinie. Tutaj również pływałaś np. przy Dźwigozaurach czy wokół Szczecińskiej Wenecji. Sporo osób obawia się czystości tej wody, mimo że odbywa się tu przecież m.in. Triathlon. Czy faktycznie można mieć powody do obaw?

Faktycznie widać różnicę czystości wód nawet między różnymi jeziorami. Czasami woda jest mętna, a czasem wydziela zapach, który delikatnie mówiąc przyjemny nie jest. Do takiej wody nie chce się wpaść i zazwyczaj nie wracamy już w te miejsca. Uważam, że nasza Odra w Szczecinie nie jest jakaś najgorsza i mi osobiście nie przeszkadza. Zobaczenie miasta z poziomu wody – od zupełnie innej strony niż zwykle, zmienia poczucie estetyki i postrzegania miasta.

Dużo się mówi o negatywnym wpływie social mediów, ale mam wrażenie, że Ty możesz im sporo zawdzięczać. Przede wszystkim jeśli chodzi o znajomości i poznanie ludzi z podobnymi pasjami. Jak się zaczęła Twoja przygoda z Instagramem i budową tych znajomości?

Pomysł powstania sup_erki powstał po pierwszym naszym sezonie, gdy pływaliśmy już rodzinnie. Postanowiłam otworzyć bloga, by dokumentować nasze wyprawy. Myślałam, że może ktoś przy okazji skorzysta z naszych doświadczeń. W momencie startu temat SUP nie był jeszcze zbyt popularny w Polsce i mało było informacji w sieci, gdzie można SUPować oraz gdzie są fajne miejsca do tego. Często te miejsca są zupełnie inne niż dla kajaków czy łódek. To są specyficzne lokalizacje, w których np. musi być dobre zejście do wody, więc eksplorowaliśmy takie miejsca i dzieliliśmy się nimi z innymi. A jak był blog, to przydatny też był Instagram, by dotrzeć do odbiorców. Na początku mocno prywatny i malutki, ale z czasem przybywało osób zainteresowanych tematem SUP. Było to jedno z pierwszych lub w ogóle pierwsze konto w Polsce o tej rekreacyjno-familijnej tematyce.

Spotykamy się w przeddzień Twoich urodzin. W ubiegłym roku było świętowanie z balonami i bezalkoholowym szampanem na wodzie. W momencie publikacji już zapewne jest po tym wydarzeniu, więc opowiedz proszę, czy przygotowałaś coś niezwykłego na ten rok?

Cały czas mam to gdzieś z tyłu głowy, ale ta moja działalność wodna się trochę rozrosła i organizuję spływy, lekcje, a oprócz tego normalnie pracuję. Doba stała się trochę za krótka. Ta moja impreza się przez to trochę odwleka. Myślę, że w najbliższym czasie będę chciała zebrać tych SUPerkowych ludzi, których miałam już okazję poznać, albo nawet nie. Ale jeśli będą chcieli dołączyć, to będzie to impreza otwarta dla każdego.

Prowadzisz też różne wyzwania na Instagramie. Obecnie są to #wspominkiwpiątek. Opowiesz nieco, o co w nim chodzi?

Nie wiem, czy to jest wyzwanie, ale takie po prostu cotygodniowe wspominki. Służy to „odkopaniu” ciekawych starych zdjęć. Ja w swoich czeluściach telefonu mam masę fantastycznych ujęć, których jeszcze nigdzie nie dodałam. Prowadząc swój intagram, zazwyczaj wrzucam bieżące wydarzenia. Żal mi było nie pokazywać niektórych ujęć, a czasem ze względu na pogodę nie miałam nowych ujęć i tak zrodził się pomysł wspominania dobrych momentów z przeszłości. Nieważne czy sprzed tygodnia, miesiąca, roku. Po prostu to co nam się nasunie i przyjdzie na myśl. Chodzi więc w skrócie o to, by dzielić się dobrymi wspomnieniami co tydzień w piątek.

Twoje treści na Instagramie według mnie cechują się dużą jakością, różnorodnością i kreatywnością. Sam obecnie zaczynam swoją przygodę z wideo i wiem, że to całkiem sporo pracy. Prowadzisz swoje social media i tworzysz materiały na nie sama czy może ktoś Ci pomaga?

Zdjęcia wykonuje mi głównie mój mąż Maciek. Oboje zawsze mieliśmy jakiś zmysł do fotografii i cykaliśmy zdjęcia. To nie tak, że zbiegła się ona z SUPowaniem, tylko smykałka była już wcześniej. Maciek ma milion zdjęć w telefonie. Jak idziemy gdzieś pływać, to ja zrobię załóżmy 30 zdjęć, a On – 300. Dzięki temu jest w czym później wybierać. Natomiast materiał wideo jest naszym wspólnym udziałem, który później samodzielnie montuję.

Choć nie mieszkasz już bezpośrednio w Szczecinie, to mocno się z nim identyfikujesz. Co najbardziej lubisz w tym mieście?

Lubię klimat tego miasta pod względem tworzących go ludzi. Przynajmniej tych, których spotykam na swojej drodze – to są naprawdę fantastyczne osoby. Szczególnie teraz, gdy prowadzę ten Instagram, to dużo ludzi do mnie zagaduje, a sporo z nich jest ze Szczecina i regionu. Są to same miłe reakcje oraz wsparcie. Cieszę się, że i ja mogę również im udzielić wsparcia. Ten klimat życzliwości jest tutaj obecny i to bardzo doceniam w Szczecinie. Lubię miasto też za to, że jest tyle wody wokół. Mamy blisko nad morze, do Niemiec, na Pojezierze Drawskie czy dobry dojazd do Lubuskiego. Uważam, że jest to atrakcyjne położenie geograficzne. Szczecin pięknieje z każdym rokiem, choć obecnie jest trudno przez te wszystkie prace drogowe. Miło mi jest jednak słyszeć, jak ktoś do mnie przyjeżdża i stwierdza, że Szczecin mu się podoba.

I tym akcentem zakończyliśmy naszą długą i przyjemną rozmowę. Przyznam się Wam, że już w ubiegłym roku planowałem zapisać się na SUP lekcję, ponieważ lubię wodę. 7 lat zawodowego pływania (takiego na basenie wpław) nie mogło pójść na marne. Obecnie ze sportów wodnych wolę jednak takie kajaki od pływania na basenie. Po tej rozmowie jestem jednak jeszcze bardziej zachęcony, by spróbować tej formy aktywności jakim są SUPy. Jeśli i Wy jesteście zainteresowani, to poniżej zostawiam Wam linki, gdzie możecie się zapisać na SUPlekcje oraz SUPwyprawy dla osób z większym doświadczeniem.

Sup_erkę znajdziecie:

Podobał Ci się artykuł?

Postaw mi kawę na buycoffee.to